niedziela, 13 listopada 2011

Adepci

Młodzi adepci łucznictwa tradycyjnego stawiają pierwsze kroki. Początki zawsze są trudne, bo trzeba opanować emocje, nauczyć się właściwej postawy i wystrzelić setki strzał żeby wreszcie trafiać w sam środek tarczy. Nikt jednak się nie zraża pierwszymi niepowodzeniami, zwłaszcza gdy udaje się pokonać pierwsze słabości. Dla jednych idolem jest Will zwiadowca, dla innych Thorgal lub waleczni jeźdźcy Chingis-chana. Oprócz strzelania, poznajemy dawne historie, opowieści o wielkich bitwach i w zabawie staramy się odtwarzać tamte wydarzenia.



Trening czyni mistrza.























Hubert już potrafi przestrzelić butelkę, która imitowała wrogiego kusznika, a Mateusz zawsze stara się dorównać starszemu bratu.

Kacper strzelając z łuku refleksyjnego uczy się opanować wschodnią technikę
strzelania z kciuka.

Balony udają wrogich najeźdźców. W starciu z Mikołajem nie maja żadnych szans.





















Efekty... bardzo proszę. Już niedługo w jabłko będziemy trafiać za pierwszym razem J

3 komentarze:

  1. Fajny pomysł i bardzo oryginalna pasja dla dzieci.
    To nie to co kopanie piłki, czy jakieś bieganie.
    Podczas strzelania można się bardzo uwolnić.
    Polecam wszystkim (dzieciom i dorosłym).

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że każda forma aktywności fizycznej jest interesująca. :) Przyznać jednak muszę, że strzelanie z łuku to sport ciekawy i na pewno mocno rozwijający. Uczy opanowania nie tylko właściwej postawy ciała...

    OdpowiedzUsuń
  3. Oprócz właściwych postaw kształtuje indywidualność. Podczas treningów każdy łucznik mono skupia się na sobie, na tym co robi dobrze i stara się to powtarzać. Buduje poczucie własnej wartości, dąży do przełamywania własnych słabości – coś nie wychodzi, to szuka sposobu by to zniwelować. Łucznictwo to piękny sport mocno zakorzeniony w naszych tradycjach, ale o tym będzie w jednym z następnych postów.

    OdpowiedzUsuń