niedziela, 27 listopada 2011

Scytowie – pili krew zabitych wrogów

 Po małej przerwie powracam do wątku postów opowiadających o historii łucznictwa.
Scytowie, w VI w p.n.e. panowali na stepach od syberyjskich gór Ałtaju aż po Dunaj. Ich łupieżcze wyprawy docierały do Palestyny i granic Egiptu. Dotarli również na tereny dzisiejszej Polski. Byli koczowniczym ludem, a sposób w jaki żyli warunkował wojenną taktykę, która okazała się bardzo skuteczna w starciach z przeciwnikami. Swym głównym orężem uczynili łuk. Można śmiało stwierdzić, że w posługiwaniu się tą bronią byli niedoścignionymi mistrzami. 
Scytowie, a raczej Skolci (jak według Herodota siebie sami nazywali), to nazwa pochodząca prawdopodobnie od praindoeuropejskiego słowa skoud oznaczającego strzelca, łucznika. Byli ludem wojowników. Jak opisuje ich wspomniany już Herodot z Helikarnasu, podczas uczt używali do wznoszenia toastów czaszek zabitych przez siebie wrogów, czasami oprawionych w złoto. Hipokrates zaś przytacza, że także scytyjskie dziewczęta w niczym nie ustępowały mężczyznom. "Jeżdżą konno, z grzbietu końskiego szyją z łuku i miotają oszczepy, oddają swe dziewictwo dopiero wtedy, kiedy zabiją trzech wrogów". Prawdopodobnie to właśnie opowieści o walecznych scytyjskich niewiastach przyczyniły się do narodzin greckiego mitu o Amazonkach.
O tym, jak groźnymi przeciwnikami byli Scytowie, przekonał się Dariusz I, wielki król Persji, który wyprawił się przeciwko nim w 514 r. p.n.e. Podjazdowa walka, unikanie walnej bitwy i wciągniecie perskiej armii w głąb kraju na niegościnne tereny, spowodowało, że tysiące wojowników Dariusza nie powróciły do ojczyzny, a król musiał podjąć decyzję o zaniechaniu inwazji. Wyprawa perska przyczyniła się do wzrostu potęgi militarnej Scytów. W IV w. p.n.e. król Ateas stworzył prężne państwo scytyjskie nad górnym Dunajem. Wprawdzie poległ w 339 r. p.n.e. w walce z Filipem II, ojcem Aleksandra Wielkiego, lecz osiem lat później Zophyrion, wódz Aleksandra, poniósł druzgoczącą klęskę w bitwie ze Scytami nad Dnieprem gdzie sam zginął.

Na szybkiej, lekkiej kawalerii opierała się siła scytyjskiej armii.

Jak już wspomniałem, główna bronią Scytów był krótki łuk refleksyjny przystosowany do strzelania z konia. Taktyka scytyjskiego kręgu (ten manewr opiszę dokładnie w jednym z następnych postów) pozwalała na bezustanne nękanie wroga gradem strzał przez wiele godzin. Odpowiednie wyszkolenie, wyposażenie, przygotowanie i zabezpieczenie pozwalało zadawać wrogom ogromne straty. Do dziś znajduje się ślady bitew, w których scytyjscy łucznicy zasypywali przeciwników tysiącami strzał podjeżdżając tak, by być poza zasięgiem ich białej broni. Scytyjskie strzały uzbrojone były w grociki zazwyczaj z brązu, o charakterystycznym trójgraniastym kształcie. 
Groty zatruwano trupim jadem.

Budowa scytyjckich strzał świadczy o tym, że strzelali używając zekierów – pierścieni łuczniczych zakładanych na kciuk. Lotki mocowane były na drzewcu strzały bardzo blisko osady z wycięciem na cięciwę, co utrudniało strzelanie klasyczną technika z trzech palców. Przy strzelaniu przy użyciu zekiera nie miało znaczenia.
Również charakterystycznym elementem wyposażenia scytyjskich łuczników był gorytos – pokrowiec na łuk i strzały. Stanowił połączenie kołczanu i łubia. Miał prostokątny lub trapezoidalny kształt. Szerszy u góry, zwężał się ku dołowi, podzielony na dwie części – jedna na strzały, druga na łuk. Zdarzało się, choć stosunkowo rzadko, że kieszeń na strzały była wyposażona w zakrywający je daszek. Gorytos zwykle był koloru jasnoczerwonego, niebieskiego lub granatowego. Wojownicy scytyjscy nosili go na lewym boku, przytroczony do pasa za pomocą rzemienia lub małych haczyków. W gorytosie mieściło się od 50 do 180 strzał. Bogato zdobione złotą blachą ze scenami z mitologii scytyjskiej miały charakter paradny i podkreślały status wojownika.
Ciekawą kwestią jest również to, że wielu scytyjskich łuczników najmowało się do służby policyjnej w greckich miastach. W Atenach funkcjonował 300-osobowy (potem powiększony do tysiąca zbrojnych) hufiec straży i policji scytyjskiej. Na greckich okrętach także mustrowano wielu scytyjskich łuczników.
Potęga Scytów zaczęła się chylić ku upadkowi w III w. p.n.e. Plemiona nomadów, z upodobaniem okaleczających swych wrogów (zdzierali z nich skalpy, niekiedy całe skóry z ich ciał, obcinali im głowy), przetrwały od III w. n.e. Wyparci przez irańskich Sarmatów i germańskich Gotów, przemieszali się z Trakami, czego wyrazem jest wykształcenie się mieszanej kultury tracko-scytyjskiej, by z czasem utracić swą tożsamość.
O ich dawnej chwale świadczą kurhany – grobowce, kryjące wspaniałe skarby.

Czerwonofigurowe wizerunki scytyjskich łuczników na greckich talerzach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz